Piękny jest obraz dobrego pasterza kreślony nam przez Ewangelistę Jana: „(…) woła on swoje owce po imieniu i wyprowadza je. A kiedy wszystkie wyprowadzi, staje na ich czele, a owce postępują za nim, ponieważ głos jego znają” (J 10,3-4). Rozpoznawać czyjś głos można tylko wtedy, gdy się go często słucha. Wówczas dźwięk ten brzmi w naszej głowie bez wypowiadania słów, staje się melodią przenikającą nasze myśli. Tak właśnie ma być z Ewangelią – ona tak ma mnie przeniknąć, żeby był to głos, który stale mi towarzyszy w każdej sytuacji życia. Ewangelia ma stać się melodią mojego serca. To jednak jest możliwe tylko dzięki wytrwałości – trzeba urobić swoje serce. W jaki sposób? Choćby przez częste czytanie Ewangelii – małymi fragmentami, zdanie po zdaniu. Warto też uczyć się na pamięć fragmentów, które poruszyły moje serce – nie po to, żeby potem przywołać je w dyskusji, ale po to, by stały się prawem wypisanym na moim sercu.
Wtedy Jezus, którego słowa są Dobrą Nowiną, stanie się dla mnie punktem odniesienia: „Jeżeli ktoś wejdzie przeze Mnie, będzie zbawiony – wejdzie i wyjdzie, i znajdzie paszę” (J 10,9). Dobry Pasterz pomaga dokonać Paschy, czyli przejścia od wyobrażeń na temat Boga do spotkania z Nim, od pragnień i oczekiwań do pełni i prawdy. Jest to Pascha ze śmierci do życia. Dobry Pasterz prowadzi swoje owce ze Starego do Nowego Testamentu – na zielone pastwiska, gdzie niczego już nie brakuje.
„Złodziej przychodzi tylko po to, aby kraść, zabijać i niszczyć. Ja przyszedłem po to, aby owce miały życie i miały je w obfitości” (J 10,10). Obcowanie z natchnionym Bożym Słowem pomaga wyrobić w sobie wyczucie, rozwinąć intuicję wiary, a dzięki temu nauczyć się rozpoznawać, co mnie niszczy, co mi szkodzi, co wiedzie mnie na manowce. Nie sposób nie przytoczyć pięknych słów psalmu: „Pan jest moim pasterzem, niczego mi nie braknie. (…) Stół dla mnie zastawiasz na oczach mych wrogów; namaszczasz mi głowę olejkiem, kielich mój pełny po brzegi” (Ps 23,1.5). Psalm ten nie tylko mówi o tym, jaki jest Bóg-Pasterz, ale pomaga również rozeznać, na ile ja sam pozwalam Mu się prowadzić. Niczego nie braknie temu, kto za Nim idzie. Jeśli więc odczuwam głód czy jakąś pustkę, znaczy to, że błąkam się gdzieś, nie potrafiąc odnaleźć zielonych pastwisk.
Pełny tekst komentarza dostępny jest na portalu Deon.pl: TUTAJ