Jezus stawia swoim uczniom naprawdę bardzo konkretne wymagania! Można i trzeba powiedzieć, że podnosi poprzeczkę jeszcze wyżej niż postawili ją sobie niektórzy wspominani w Ewangeliach wyznawcy judaizmu! Omawiając kolejne przykazania Dekalogu, Mistrz z Nazaretu wskazuje, że można, owszem, zatrzymać się na tym, co one literalnie mówią. „Nie zabijaj!” – no to nie odbieram nikomu życia. „Nie kradnij!” – a zatem nie biorę samowolnie tego, co nie należy do mnie. „Nie cudzołóż!” – pilnuję się więc, by kłaść się zawsze do odpowiedniego łóżka.
Niestety, robiąc rachunek sumienia, często zatrzymujemy się tylko na tym poziomie. „Proszę księdza, przecież nikogo nie zabiłem, nie ukradłem niczego, nie zdradzałem żony, więc chyba nie popełniłem żadnego grzechu… Może tyle tylko, że mięso w piątek zjadłem i nie odmówiłem wieczorem paciorka, bo już chciało mi się spać…”. Czy naprawdę uważamy, że o to tylko chodzi w przestrzeganiu przykazań? Czy chcemy zatrzymać się na ich powierzchni, twierdząc, że przecież wszystko jest w porządku, bo nie mamy sobie do zarzucenia żadnych przestępstw?
Zwróćmy uwagę na słowa Jezusa: „Jeśli wasza sprawiedliwość nie będzie większa niż uczonych w Piśmie i faryzeuszów, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego” (Mt 5,20). Zbawiciel nie stwierdza, że pobożni wyznawcy judaizmu, którzy trzymają się przykazań co do litery, nie są sprawiedliwi. Ale swoim uczniom mówi: „Bądźcie bardziej sprawiedliwi od nich!”. Ważna jest nie tylko wierność przepisom, ale też życie według ich ducha. Przykazania nie mają być dla nas granicą, której nie można przekroczyć, ale mają stać się początkiem, punktem wyjścia do wielkich i dobrych rzeczy. Nie patrzmy na przykazania, jak na ograniczenia! One mają otworzyć nas na nowe możliwości, które mogą zostać zrealizowane tylko w miłości. Przykazania mają rozpalić w nas wyobraźnię miłości!
Pełny tekst komentarza dostępny jest na portalu Deon.pl: TUTAJ